środa, 19 stycznia 2022

Kolejna konsultacja z psychiatrą za mną i wiem już, że to ostatnie 3 miesiące i jeśli moje życie nadal będzie wystarczająco stabilne, a ja będę miała pewność, że to nie chwilowe i nie runie zaraz jak domek z kart to zaczynamy odstawiać leki. I w sumie powinnam w związku z tym coś czuć, strach, niepewność albo radość, tym czasem póki co nie czuję nic, ale może właśnie to będzie ten moment kiedy zacznę bardziej reagować na to co mnie otacza, teraz momentami czuje się nieco bezuczuciowa i obojętna. Mam w głowie jakiś dziwny sentyment, w sumie chory sentyment, bo depresja to nie powód do szczęścia, coś co chcemy mieć tylko coś co te szczęście odbiera i zabija, a ja jakby nie rozumiem jak to będzie powiedzieć sobie, że jestem już zdrowa. To bardzo nielogiczne, nawet dla mnie samej.

Mam za to także przed oczami wszystko to co się przez ostatnie lata działo: blizny, momenty słabości, łzy, krzyki, kłótnie, załamania, ból i strach i widzę ile przez ten czasu udało się zmienić. Widzę ile radości znów dają mi proste rzeczy, obecność drugiej osoby, moich zwierzaków, spędzanie czasu z bliskimi, spacery, imprezy i także jedzenie. Czuję, że otacza mnie spokój, że nagle te kiedyś wielkie tragedie nagle wydają mi się mało znaczące, na ile rzeczy nie reaguje już tak jak kiedyś, na ile spraw mogę być obojętna i dalej cieszyć się dniem, ile rzeczy mnie satysfakcjonuje i daje kopa do działania.

Następne dwa wpisy, o ile będę miała na tyle odwagi, aby się pojawiły będą dość obszerne i przepełnione na nowo goryczą i bólem. Czuję, że to już ten moment, ostateczne starcie, w którym raz na zawsze powinnam choć częściowo zamknąć pewien etap, a żeby to zrobić muszę najpierw przyznać się sama przed sobą, oswoić i pożegnać z pewnymi wspomnieniami.


piątek, 14 stycznia 2022

Ostatnie ponad 2 tygodnie były dla mnie koszmarem. Chodziłam do pracy i spałam, tak na zmianę. Niektóre dni potrafiłam przespać z przerwami w całości i na prawdę nie potrafiłam inaczej. A później pojawiały się rozmaite okropne myśli. Aktualnie od 2 dni biorę przed snem melatonine, witaminy i już czuję, że żyje aczkolwiek gdzieś tam w głębi mam świadomość, że problem dalej istnieje, i że znów może być mocno związany z moją głową. A jeśli o nią chodzi to przecież gdyby nie fakt, że nadal biorę leki można by prawie powiedzieć, że jestem zdrowa. Nie mam natrętnych myśli, nie robię głupich rzeczy, nie często towarzyszy mi lek, nie jestem wycofana, powoli staram się żyć pełnią życia. A jednak nadal mam blokadę, która każe się wstydzić, która nie pozwala mówić, a pewne rzeczy nadal nawiedzają mnie w snach i nie wiem czy kiedykolwiek przestaną.

Szukaj na tym blogu