poniedziałek, 31 maja 2021

Mam jakąś przykrą świadomość końca. Rok co prawda dopiero w rozkwicie natomiast powoli zbliża mi się sesja i wakacje, a wraz z tym wyjazd na jakiś czas i koniec pierwszego roku we Wrocławiu. Oczywiście czeka mnie tu jeszcze kolejnych 4 natomiast dobija mnie świadomość niespełnionych planów. Tego poznawania ludzi gdyby nie pandemia i moja natura, braku pracy, stajni, terapii, wszystkiego. Plany zawsze mają to do siebie, że są bardzo ambitne aż ostatecznie zostaje z nich bardzo niewiele albo wcale. Ja mimo iż wiem, że tak jest ciągle i tak mnie to męczy. Nie lubię kiedy rzeczywistość nie pokrywa się z tym co zaplanowałam. Cieszę się, że tak zgrabnie popłynęłam przez ten rok, ale to nadal nie to, nie tego chciałam. Z przeprowadzką tutaj wiązałam na prawdę duże nadzieje. Liczyłam, że da mi to zupełnie nowy start, szansę żeby coś naprawić, coś zrealizować, a tym czasem zdecydowana większość została po staremu i póki co tak zostanie. A ja wiem już teraz, że albo ogarnę się sama wewnętrznie albo to mnie wykończy i żadna zmiana miejsca zamieszkania nic tu nie pomoże.

piątek, 21 maja 2021

Jakoś irytują mnie te wpisy, czuję, że piszę kompletnie bez ładu i składu i mój wewnętrzny perfekcjonizm cierpi. Męczy mnie świadomość, że mogłabym zjeść czasem mniej nie dowalając sobie kalorycznej kolacji, tylko, że mam na coś ochotę. Z drugiej strony może to i dobrze, że spełniam te zachcianki w dni kiedy na ogół mało jem i trzymam się finalnie stałego poziomu kalorii. Miałam się ruszać żeby wyglądać lepiej niż tylko na chudą, ale jakoś mi z tym chyba nie po drodze. Nawet spacery z psem ograniczam do minimum choć w sumie podoba mi się ta pogoda gdy nie jest zbyt zimno,  a drobny deszcz kapie mi na głowę. Ciągle męczy mnie zmęczenie, może to dlatego. I ciągle nawiedza mnie wewnętrzny ból, który wyładowuje na wszystkim wokół zamiast na samej sobie, ze strachu, wiedząc jednak, że tak zawsze było najlepiej. Jest mi tak po prostu strasznie źle ze samą sobą. Czuję też stres z niczego, lub ze zwyczajnie błahych rzeczy i ten mogę przełamywać choć nic to nie daje. Myśl o podjęciu jakiejś terapii napawa mnie lękiem, bo nie potrafię rozmawiać z ludźmi i zbyt duży zawód czuję do terapeutów, z którymi już się spotkałam. Nie potrafię sama mówić o sobie, trzeba to ze mnie wyciągać i nie potrafię sama wyciągać żadnych wniosków z tych rozmów przez co uważam je za bezcelowe. W dodatku mam takie przeczucie, że coraz więcej ludzi wie o moim nędznym życiu, jeden psycholog po drugim, a ja już nie mam ochoty zapoznawać z tym coraz większej liczby osób i mówić o tym od początku i jestem zwyczajnie tym zmęczona. Coraz częściej wydaje mi się, że to ze mną jest coś nie tak, nie z tym specjalistą skoro tak mocno go zachwalano, a ja nie potrafię się z nim dogadać. To wszystko mnie powstrzymuje. Więc kręcę się sama ze sobą i swoimi problemami w kółko, wiem.

środa, 19 maja 2021

Jeszcze żyję, a raczej trwam. Wszystko to znów przypomina tylko niemą egzystencję. Śpię, płaczę i staram się nie myśleć o złych rzeczach, które podpowiada mi umysł. Nie mam na nic siły i ochoty. Jestem wyczerpana sobą i światem. Każdy nowy dzień to nowa porcja bólu, który nie wiem jak długo będzie mi jeszcze dane znosić. 

niedziela, 16 maja 2021

„Umrę Ci kiedyś
Oczy mi zamkniesz
I wtedy - swoje
Smutne, zdziwione
Bardzo otworzysz.”
 ~ Julian Tuwim

Choć raczej nie interesuję się niczym co nie pisane jest prozą to jest to mój ulubiony wiersz, prosty i bardzo wymowny. Nic nie trzeba dodać, nic ująć. 

Po 3 dniach doszłam do siebie po szczepieniu, ale zaliczyłam wielki zjazd psychiczny i po raz kolejny uświadomiłam sobie jak bardzo nie nawidzę siebie wiedząc jak okrutnie mogę traktować najważniejszą dla mnie osobę tylko dlatego, że nie potrafię poradzić sobie z bólem, który trawi mnie od środka. 

niedziela, 9 maja 2021

Choć może się to wydawać głupie z wczorajszego filmu wyciągnęłam tyle wniosków ile nigdy nie byłam w stanie wyciągnąć z wielu rozmów z jakimkolwiek psychologiem. Myślę, że to spory krok jak na mnie do zaakceptowania tego jak jest i tego jaka sama jestem. Zawsze będąc w związku czasem działo się jak się działo. Nigdy nie ukrywałam tego co dzieje się wewnątrz mnie, bo tak się przyzwyczaiłam funkcjonować. Nawet na początku mimo ogromnej chęci posiadania tego kogoś kto przy mnie będzie zawsze czułam, że robię coś złego. Że tak nie powinnam, że będąc w tej kwestii bardziej świadoma powinnam sama odpuścić i się wycofać. Mimo miłości, którą czułam i nie będąc w stanie nad nią zapanować bałam się zrobić mu krzywdę. Cholernie się czasem za to nienawidziłam, za to co robię i jak czasem bywa. Za płaczę, słowa, złość, za to, że nie mogło być normalnie i za to ile rzeczy potrafiłam zepsuć. Uważałam się mimo tych jedynie dni w moim całym życiu za bardzo złego człowieka. Chciałam go chronić za wszelką cenę, nawet swoim kosztem choć dobrze wiedział na co się piszę i sam w każdej chwili mógł się bez żadnych konsekwencji wycofać, wiele razy to zaznaczałam. A jednak mimo zapewnień, że tak jest dobrze i całego mojego starania zawsze uważałam się za egoistkę, że dopuściłam do tego. Ale to bzdura. Dotarło do mnie właśnie, że muszę nikogo przed sobą chronić. Oboje mamy swój rozum, a ja nikogo w żaden sposób nie więżę. Po drugie momenty załamania, kiedy jestem zła lub kiedy kogoś zamartwiam są moją ogromną wadą, ale powoduje je choroba, a ja mocno ze sobą walczę i te chwile nie definiują tego jaka jestem na prawdę. Inne refleksje nachodzą mnie podczas czytania pewnej książki. Życie jest ulotne, a miłość jest wielka. A wszystko razem do kupy jest tak skomplikowane...

środa, 5 maja 2021

Czasem żałuję, że życie to w rzeczywistości nie komputer z przyciskiem "reset". Wiele jest takich myśli, że chciałabym móc zacząć życie od nowa, mieć do dyspozycji zupełnie czystą kartkę. Bo choć teoretycznie wszystko jest we względnym porządku męczy mnie poczucie winy, niezrealizowanych celów i obietnic. Czuję ciężar tych wszystkich rzeczy, które można było zrobić inaczej, lepiej, błędów, których można było uniknąć, słów i wydarzeń, których nie da się już cofnąć. Świadomość tego, że są rzeczy, których już nigdy nie naprawię sprawia, że ten ciężar wbija do samej ziemi. Jest wiele spraw, które zaprzepaściłam, niewykorzystanych szans, niedocenionych momentów. To już zawszę będzie przewijać się w mojej pamięci. Pamiętam te dobre chwile, kiedy dałam komuś i sobie szczęście, ale nie potrafię zapomnieć tych złych, wynikających z moich błędów, rozczarowań, bezmyślności i egoizmu. Wiem, że pusta kartka byłaby dołująca, pozbawiona tych wszystkich kwestii, które rozegrałam dobrze, tych rzeczy, które są dla mnie w życiu najważniejsze. Ale nagle poczułabym się taka lekka. 

Chciałabym móc cofnąć czas, choć o parę chwil, ze świadomością ile złego można wyrządzić patrząc w lustro.

sobota, 1 maja 2021

Człowiek myśli, że wszystko jest dobrze i wówczas wszystko runie jak domek z kart, a najgorsze dzieje się zwykle w najgorszym możliwym momencie. Czuję się winna temu jaka jestem, a jednocześnie nie potrafię z tym nic zrobić. Chciałabym jak kiedyś móc założyć maskę i sprawiać pozory, ale za bardzo otwarłam się na pewne osoby i teraz nie potrafię już przed nimi niczego udawać, nawet dla ich dobra. Błądzę wokół wszystkiego i zarazem niczego. Rozłąka budzi we mnie lęk. Boję się, że znowu będzie bolało i boję się, że znów wtedy będę zdana tylko na siebie, tak jak to było zawsze. I zazdroszczę, bo chcę innego życia, bo chciałabym też widzieć sens, robić coś co ma sens, dążyć do tego, nie tkwić w nudzie i rutynie. Więc jest złość i niepewność i ból, którego kompletnie nie umiem zlokalizować, a który przez tę nawet krótką chwilę bywa nie do zniesienia. Wtedy przychodzą te myśli, ale są dość ulotne. Wtedy chcę zrobić wszystko żeby już przestało boleć tu i teraz. Chcę być normalna, chcę spokoju, chcę nie bać się życia, nie błądzić, nie sprawiać problemu. I z całych sił staram się ciągle stawiać do pionu i wierzyć, że mimo tych myśli i tego co się dzieje, dam radę sama. Bo nie chcę już więcej o tym mówić, nie chcę więcej leków, bolesnych wspomnień. Więcej już tego po prostu nie zniosę, nie potrafię. Nic mi nie jest...

Szukaj na tym blogu