poniedziałek, 2 października 2023

Nie myślałam, że jeszcze kiedyś to powiem, ale przez ostatni rok na prawdę dużo wsparcia dawała mi wiara. Długą drogę przeszłam od czasu kiedy na dobre porzuciłam Boga i napawa mnie to nie tylko szczęściem, ale i siłą. Niestety nie wszystko w życiu bywa kolorowe i tak największy problem stanowi spowiedź, do której chcąc nie chcąc przystąpić nawet nie mogę, bo moim największym grzechem jest to, że mieszkam pod jednym dachem i w jednym pokoju ze swoim przyszłym mężem, osobą, z którą niedługo będę dzieliła całe swoje życie, ale póki nie mam obrączki na palcu nie mogę "bawić się w rodzinę". Od dłuższego czasu kaleczy mnie to nie o tyle, że nie mogę się wyspowiadać, skorzystać z sakramentów czy, że żyje w ciągłym grzechu czy czuję się winna. Boli mnie to, bo choć nie robię nic złego jestem uważana za osobę, która bardzo źle postępuje. Dzięki temu, że jest przy mnie druga osoba udało mi się wyjść z depresji, z którą sam na sam już sobie nie radziłam. Zamieszkanie z K. nie tylko umożliwiło nam jakiekolwiek spędzanie razem czasu (bo bywa, że mamy go niezwykle mało) ale także ogarnianie życia na co dzień, wspierania w wielu trudnych chwilach, docierania się ze sobą. Żaden dokument, pierścionek na palcu czy obietnica nie sprawi, że nagle będziecie potrafili ze sobą żyć, a nawet najbardziej względnie dopasowane do siebie pary mogą nagle dojść do wniosku, że na co dzień nie potrafią jednak razem funkcjonować. Czy bawimy się w rodzinę? Nie, my ją założyliśmy. Zajmujemy się razem psiakiem, uczymy się podziału obowiązków, tolerowania swoich zachowań, których u siebie nie znosimy, spędzania czasu i razem, ale też osobno, rozmawiania ze sobą, komunikacji, żeby kiedy już staniemy przed Bogiem wiedzieć, że podołamy zadaniu żeby być ze sobą do śmierci i żeby kiedy przyjdzie ten moment zaopiekować się już nie tylko sobą nawzajem i naszym psiakiem, ale nowym, małym życiem.

sobota, 15 kwietnia 2023

Zmiana, nowe obowiązki, duże wydarzenia - od zawsze zwiastują jedno, kłopoty. Z depresją jest u mnie teraz tak, że pojawia się i znika. Jak już przychodzi to z mniejszą intensywnością i nigdy nie na długo, ale to nadal ona, tak samo podstępna, wyniszczająca i uprzykrzająca nam życie. Mądrzejsza o te lata już się nie boję, wiem, że burza minie i znów wyjdzie słońce, być może jeszcze jaśniejsze niż wcześniej, i że nigdy nie będę już sama. Szukam motywacji, w każdym jego uśmiechu, spojrzeniu Maksia merdającego szczęśliwie ogonem na spacerze, miłym słowie zasłyszanym od klienta w pracy, w dobrym obiedzie, który ostatkiem sił udało się zrobić, w modlitwie. Motywacje można znaleźć wszędzie, jeśli tylko chce się ją znaleźć. W końcu udaje się przetrawić informacje, uspokoić emocje, przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. Brnę dalej do przodu, bo jeszcze wiele mam do przeżycia i wiele dobrego do zrobienia.

środa, 29 marca 2023

Gdzie kończy się moja wyrozumiałość względem innych osób a zaczyna asertywność i irytacja? Tam gdzie zbyt mocno zaczyna się to przekładać na mnie i moje zdrowie psychiczne. Jeśli sami nie pomożemy sobie dodatkowo szkodząc nie pomożemy nikomu. Jeśli ktoś nie widzi, a przede wszystkim nie chce zobaczyć problemu i pozwolić sobie pomóc wówczas jesteśmy zupełnie bezradni mimo wypruwania sobie flaków dzień w dzień. Trzeba liczyć się z tym, że czasem jedynym środkiem obrony jest atak, że niektórzy ludzie swoją niską samoocenę będą próbowali wyładować na nas tym samym wpędzając nas w poczucie winy i nazywać nas egoistami. Kiedy sami walczymy ze swoimi demonami i znamy ciężar takiego życia bardzo trudno jest nam pozbyć się potrzeby altruizmu, mamy w sobie więcej empatii niż inni ludzie, bo więcej dostrzegamy w innych ludziach i więcej rozumiemy, a paradoksalnie to jest tym co bardzo mocno nas wykańcza. Bardzo długo czasu minęło nim nauczyłam się myśleć także o sobie i w zupełnie inny sposób. Nim przestałam marnować cenną energię starając się za wszelką cenę pomóc tym, którzy zwyczajnie sami nie chcieli żeby ta pomoc nadeszła. Nim zrozumiałam, że nie jestem w stanie zrobić wszystkiego za kogoś bez jego chęci żeby cokolwiek zmienić. Myślenie w pierwszej kolejności o swoim własnym zdrowiu, komforcie i poczuciu bezpieczeństwa nie jest niczym złym, nie jest egoizmem, jest w pełni zwyczajnym i ludzkim odruchem, który każdy z nas ma zakodowany w sobie. 

poniedziałek, 27 marca 2023

Każdy z nas jako dziecko miał wielkie marzenia, nie hamowane jeszcze koniecznością "dorośnięcia" i zachowywania się jak dorosły. Potem te marzenia z czasem zanikają, dociera do nas przykra prawda jak bardzo nierealne są, nierzeczywiste. Przestajemy żyć marzeniami, a zaczynamy rzeczywistością, czasem teraźniejszym. Popadamy w rutynę, codzienność nudę. Żyjemy z dnia na dzień i robimy co do nas należy, bo przecież dorosłym ludziom nie wypada marzyć, powinni twardo stąpać po Ziemi. Kiedy zanikają w nas ostatnie cząstki wewnętrznego dziecka zanika też szczęście. Czasem też przychodzi choroba, traumatyczne wydarzenia przez które nie potrafimy lub nie możemy mieć już tych marzeń. Wszystko wokół staje się dla nas ciężkie i niemożliwe, bo nawet wstanie z łóżka to ciężka walka. Ale choćby nic nigdy nie szło po naszej myśli to nie prawda, że marzenia nigdy się nie spełniają, trzeba tylko mocno w to wierzyć i potrafić na to czekać i pracować. Ja nie znam słów, którymi mogłabym wyrazić wdzięczność za to, że mam przy sobie osoby, które w tych małych i dużych marzeniach pomagają mi trwać i je spełniać. Dziękuję Wam za to.

13-letnia Kinga miała wielkie marzenia i plany. Dopiero w pewnym momencie przestała patrzeć w przód i nie widziała już dla siebie przyszłości. Wszystkie dawne pragnienia odeszły w niebyt. Dziękuję, że dzięki Tobie nigdy jednak nie odeszły na zawsze i dałeś mi wiarę w to, że nie są jedynie dziecięcą mrzonką.

Po 6 długich latach, witaj w domu mój przyjacielu.




piątek, 20 stycznia 2023

Koniec roku to zawsze dla nas czas refleksji, głębszego spojrzenia na swoje życie i otaczający nasz świat, na to ile udało nam się osiągnąć, ale także ile razy czemuś nie podołaliśmy. Choć ja w tym roku nieco spóźniłam się z podsumowaniem zeszłego roku to uważam to za dobry przejaw życia bez presji. To 12 miesięcy pełne było zawirowań, ale przede wszystkim ogromu szczęścia i radości i pierwszy raz od bardzo dawna takiego względnego spokoju w głowie i na duszy. To też prowadzi mnie do kolejnego wniosku, że z Bogiem jest jednak łatwiej, jest radośniej i przede wszystkim spokojniej, bo rok 2022 to też moment mojego powrotu na te ścieżkę życiową. I tak pisząc jak zwykle za co dziękuję w minionym roku, tak pragnę napisać za co dziękuję Bogu, a jest wiele rzeczy, za które pragnęłabym dziękować począwszy od samego faktu, że żyje, że jestem względnie zdrowa, że mogłam odstawić antydepresanty (co dla mnie po kilku latach udręki jest bardzo przełomowym i wzruszającym momentem) i takie proste rzeczy jak możliwość przebywania codziennie z ważnymi dla mnie ludźmi i poznanie wielu wartościowych osób, aż po możliwość spełnienia swoich marzeń i pierwszy wspólny wyjazd za granicę. Podsumowanie roku to dobry czas nie tylko na to żeby myśleć o tym co dobrego się wydarzyło, ale jakie możliwości daje nam to na przyszłość, o tym co się nie wydarzyło (całe szczęście), a wydarzyć mogło i było bardzo blisko tego. I pamiętajmy żeby dziękować nie tylko Bogu (Allahowi, czy Latającemu Potworowi Spaghetti, zależnie od waszych wierzeń), ale też samemu sobie i najbliższym osobom, które nadają waszemu istnieniu większy sens i przede wszystkim żeby dziękować nie tylko od święta. Od kiedy praktykuje swoją codzienną modlitwę w formie podziękowań za to co wydarzyło się danego dnia jestem szczęśliwsza, bo refleksja nad prostymi rzeczami, które jednak dały nam choć jeden uśmiech, na wielką skalę pokazują, że życie jest bardziej kolorowe niż czasem nam się wydaje, i że są rzeczy błahe, których przez pęd codzienności nawet nie zauważamy, stają się dla nas oczywiste. 
Dzisiaj dziękuję każdemu z Was kto miał okazję przeczytać ten wpis
Mam nadzieję, że jeszcze choć raz się tutaj pojawisz.

Szukaj na tym blogu