poniedziałek, 27 września 2021
środa, 22 września 2021
środa, 15 września 2021
Pogoda jest tak piękna. Wciąż świeci słońce, jest ciepło, a przez to każda komórka mojego ciała jest odprężona bardziej niż normalnie. Staram się wykorzystać to w 100%, tę pogodę i czas wolny, który mi pozostał. Dużo myślę o sobie i o tym co będzie później. Może nawet nieco zbyt dużo, ale staram się wszystko poukładać, przygotować się do nowych zadań i pracy na najwyższych obrotach. W gruncie rzeczy od dawna już nie męczą mnie taki lęki jak kiedyś, ogólnie czuję się w miarę spokojna, odprężona, ale aktualnie doskwiera mi duży niepokój. Jets chyba dość zrozumiały i realny. Boję się powrotu do Wrocławia, tego jak poradzę sobie z wieloma rzeczami na głowie jak pies, nauka, praca i dom. Wiem, że będzie ciężko, że będę biegać z uczelni do pracy i tak w kółko, żyć w permamentnym zmęczeniu. Da się przyzwyczaić do takich rzeczy? Dalej dokucza mi zmęczenie. To absurd, że biorę leki, które miały na nie pomóc, a jednocześnie mogą równie dobrze je wywoływać. Staram się natomiast wierzyć w to co mówią lekarze i to jak te tabletki mogą zmienić moje postrzeganie świata. Doskwierają mi chorobowe myśli. Jem, ale chyba nadal boję się jeść, dlatego wciąż kontroluję wagę i czuję względny spokój, ale boję się co będzie jeśli zaraz tej wagi nie będzie do dyspozycji. Ostatnio wzmógł mi się też apetyt, jest wręcz nienaturalny, przez to wciąż myślę o jedzeniu i nie potrafię nad tym wszystkim zapanować. To ogromnie frustrujące, a ja nie rozumiem z czego to wynika, przecież od jakiegoś już czasu jem normalnie. Irytują mnie też zupełnie zwyczajne rzeczy jak przedmiot odłożony w innym miejscu, krzywo postawiony kwiatek na parapecie, czy talerze nie poukładane w szafce według kolorów. Staram się z tym walczyć, ignorować te myśli, które nie dają spokoju, ale nie potrafię. Mama śmieje się, że mam nerwicę natręctw, po tacie, a ja coraz bardziej myślę, że może coś w tym jest. Nie potrafię też teraz zasnąć bez koca. Kiedy popołudniami potrzebuję drzemki to choć oczy praktycznie same mi się zamykają i wcale nie jest mi zimno, nawet gdybym leżała przez godzinę nie zasnę jeśli nie wezmę cholernego koca i się nie przykryję. Nie wiem, nie rozumiem. Troszkę mi trudno.