środa, 22 września 2021
Poza zbędnymi wywodami, których nikt tu nie potrzebuje to w zasadzie coraz rzadziej tutaj piszę. Można by powiedzieć, że to dobrze, bo znaczy, że niewiele się dzieje. W praktyce nie ma o czym pisać, bo jest chujowo, ale stabilnie albo po prostu nijako. Więc nie, nie bardzo jest dobrze, ale fakt, względnie bez nagłych zwrotów akcji. Byłam z siebie dumna. Zaczęłam jeść zupełnie zdrowo i w normalnych ilościach, a nawet lekko ćwiczyć, w miarę możliwości codziennie. Codziennie też wchodziłam na wagę, bo musiałam wiedzieć czy od tego jedzenia na pewno nie tyję, ale to nic, dawało mi to jedynie spokój. Aż nagle co, aż poczułam głód i to uczucie kompletnie mną zawładnęło. To chore, ale poczułam tęsknotę za tym uczuciem, doszłam do szybkiego wniosku, że jest przyjemne, w jednym momencie odechciało mi się jedzenia mimo, że żołądek o nie błagał. I w takich momentach dociera do mnie, że to co czasem dzieje się w mojej głowie jeśli chodzi o jedzenie nie jest ani trochę normalne, że coś jest nie w porządku. Ale żyje dalej. Czy głód może uzależniać? Jak widać czasem tak się i dzieje choć to głupie. Głupie jest także to co teraz czuję, ten niepotrzebny zupełnie strach przed czymś co i tak musi nadejść. Zalewają mnie też fale wspomnień, tego co działo się kiedyś, tego co zrobiłam. Być może to pora żeby o nich opowiedzieć, ale jeszcze nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie czy na pewno mam na tyle siły i odwagi w sobie i czy to rzeczywiście w czymkolwiek pomoże. Na koniec dochodzi ogromny ból, wszystko wróciło, a ja jestem z tym zupełnie sama. Więc nie jem, zapijam żołądek energetykiem i kawą i zabijam tym myśli, chęć robienia złych rzeczy i poczucie samotności. Znowu upadłam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz