wtorek, 22 czerwca 2021
Czasem już tak po prostu jest, że nie potrafię. Jakakolwiek, nawet najdrobniejsza, forma przymusu działa na mnie blokująco. Czuję się wówczas jak ktoś kto robi wciąż na złość i czasem wydaje mi się nawet, że jestem tak odbierania. A jak czasem wytłumaczyć, że mam problem, że nie potrafię jeść na zawołanie, że choćbym był bardzo głodna nie zjem niczego na co nie mam ochoty? Ludzie nigdy nie rozumieją, a ja nie mam siły tłumaczyć i zderzać się ze ścianą. Ogólnie często tak po prostu nie potrafię jeść. I kiedy z rana wybucha kłótnia o to, że czegoś zjeść nie chcę to jak miałabym nagle po jakimś czasie powiedzieć, że jednak już zgłodniałam? Nie potrafię... W moim umyśle brzmi to jak hipokryzja. Więc krzątam się, żołądek zaciska się w bolesną pętle, ale zaciskam zęby i idę dalej. Nie robię na złość, nie chcę sporów, ale nie potrafię się złamać na czyjeś zawołanie. Robię wyjątki, działam często wbrew sobie, staram się. Patrząc gdzieś tam wstecz widzę progres, bo chyba lubię już nawet to swoje ciało, bo mogę ubrać pierwszy raz w życiu koszulkę odsłaniającą brzuch bez poczucia wstydu, bo lato nie jest już czasem frustracji i zazdrości, ale to chyba wciąż za mało. Bo nadal trzymam się pewnej granicy i nie chcę jej przekraczać, a wówczas wszystko inne jakby staje się niedostrzegalne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nasz tryb odchudzania ma to do siebie że wyniszcza psychikę i krąży wokół maniakalnej wręcz kontroli tego co się je i innych aspektów życia. Ciekawie ukazuje to dokument "Chloe- historia anorektyczki". Polecam.
OdpowiedzUsuńlato często jest właśnie tym czasem, gdy te nasze kompleksy się pogłębiają, więc to super, naprawdę, że lubisz swoje ciało, nawet w ubraniach, które odsłaniają jego części! <3
OdpowiedzUsuń