poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Wypieram to z siebie na wszystkie możliwe sposoby, tłumaczę czymś zupełnie innym, ale ja faktycznie cholernie potrzebuję czyjejś atencji, choć nie zawsze, czasem. Czasem coś mi po prostu odbija mi mam ogromną potrzebę bliskości, kontaktu. Niby mam ludzi wokół, rodzinę, znajomych, ale nikt zbytnio się mną nie interesuję, moje samopoczucie jest niezbyt istotne, nie mogę liczyć na dobrowolną pomoc. Jedyną osobą, która poświęca mi swoją uwagę jest mój narzeczony. To świetne, ale czuję się jak w bańce, zawsze tylko ja i on. Za dziecka strasznie bałam się samotności, a teraz ona towarzyszy mi bardzo często. Jestem ludziom obojętna mimo, że oni dla mnie nie są. Staram się pomagać, ale często w odwrotnej sytuacji zostaję sama. Próbuję, ale nie potrafię znaleźć sobie znajomych. Czuję się nieciekawa, nudna, nie warta niczyjej uwagi, zrażam do siebie ludzi. Mam nawet gdzieś tam z tyłu głowy przeświadczenie, że nawet moja śmierć nie miałaby żadnego szczególnego znaczenia. Czuję ogromny gniew w stosunku do tych wszystkich osób. Ten gniew rozsadza mnie od środka, sprawia, że mam ochotę się krzywdzić, bo totalnie nie mogę nad nim zapanować. Dodatkowo zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo ta moja potrzeba bycia w jakimkolwiek centrum (mniejszym czy większym) jest toksyczna i chora. Wstydzę się tego dlatego tak ciężko mi się do tego przyznać. Walczę sama ze sobą, ale nie potrafię tego poczucia przezwyciężyć. 

Swego czasu czułam się silna. Patrzyłam jak robię rzeczy, o których wcześniej nawet bym nie pomyślała, jak pokonuję lęki i słabości. Wstawałam mimo zmęczenia i robiłam swoje. A teraz nie mam już powoli siły... Na nic, na uśmiech, na wyjście z psem, na pomoc komuś, na pracę, na wykonanie kilku telefonów. A najgorsza jest niemoc, świadomość, że nic nie jest się w stanie aktualnie na to poradzić, że wszystko zależy od mojej głowy.  Walka z umysłem to walka z wiatrakami. Tkwię w tym i tylko jedna, jedyna osoba rozumie co tak na prawdę się dzieję. Innym zostaje po prostu patrzeć i oceniać, bo nie jestem w stanie przedstawić rzeczy takich jakimi są w rzeczywistości. Więc walczę ze sobą samą, ze swoim zmęczeniem, ocieram znów łzy i staram się wciąż iść dalej, ale nie wiem na ile mi jeszcze sił starczy.

1 komentarz:

  1. Potrzeba uwagi od bliskich to nic złego ;) tak samo jak zmęczenie czy poczucie, że jest się bezsilnym ;* spróbuj to zaakceptować, oswoić - może wtedy nie będzie aż tak dokuczać. Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu