czwartek, 17 listopada 2022
sobota, 22 października 2022
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję
wszystko przetrzyma."
środa, 31 sierpnia 2022
Kilka dni temu podpisaliśmy umowę o mieszkanie i odebraliśmy klucze, wczoraj kupiliśmy i razem złożyliśmy szafę, a dziś... dziś czuję ogromne wzruszenie i wdzięczność. Nie przez sam fakt posiadania nowego mieszkania, nie przez to, że w końcu mam jakiś mebel tutaj na własność, czuję wdzięczność i ogromną radość patrząc wstecz. Kiedyś byłam małą i przerażoną dziewczynką z małego miasteczka, w którym myślałam, że utknę już na zawsze, a dzisiaj prawie mija 2 rok od kiedy mieszkamy razem we Wrocławiu, już zaręczeni i z naszym małym, czworonożnym towarzyszem u boku. Dziś mogę studiować, pracować, mieszkać w dużym mieście, być najlepszą narzeczoną jaką umiem i najlepszą mamą wszystkich naszych włochatych i niewłochatych zwierzaków, hodować roślinki, czytać książkę na balkonie, obserwować z Nim piękne zachody słońca i czerpać ze wsztystkiego ogromną radość, mogę robić co chce i cieszyć się życiem. Obym nigdy nie zmarnowała tej szansy i zawsze starała się czerpać z życia jak najwięcej.
wtorek, 5 lipca 2022
czwartek, 7 kwietnia 2022
Znów tak długo mnie tu nie było. Czuję przez to, że coś straciłam, zepsułam. Nie miałam ostatnimi czasy zbyt wiele czasu na pisanie choć lubię to robić. Na głowę zebrał się natłok zajęć, praca, choroba, obowiązki domowe i wyjazdy. Straciłam swoją codzienną rutynę, która jak się okazało jest mi potrzebniejsza niż myślałam i trzyma mnie w kupie. Do tego nagła zmiana pogody ze słonecznej na deszczową sprowadziła mój podatny organizm na skraj wytrzymałości. Od tygodnia snuję się martwa, wlewam w siebie hektolitry kawy i energetyków i staram się nie zasypiać na uczelni czy w pracy. Nie mam siły na nic więcej niż to konieczne, a to dołuje. Przestało chcieć mi się ćwiczyć czy nawet rozciągać, gotować i jeść regularnie... Można powiedzieć, że aktualnie znów wróciłam trochę do punktu wyjścia, ALE mądrzejsza o pewne rzeczy i jednak co najmniej dwa kroki do przodu. Pierwszym niewątpliwie było otwarcie się na ludzi, drugim zrobienie tatuażu - ukoronowanie mojej ciężkiej pracy i ostateczne, definitywne zamknięcie pewnego etapu. Teraz zbieram się powoli w sobie, wiem już jak wrócić na właściwe tory i nie załamuję się. W przyszłych tygodniach pokładam duże nadzieje o ile tylko pogoda nieco się poprawi, a wizja nadchodzącego odpoczynku daje mi dużego kopa do działania,
czwartek, 3 lutego 2022
Dawno mnie tu nie było. To pewnie przez fakt, że było to dla mnie miejsce opisywania swoich upadków, z których usilnie próbowałam się prawie zawsze podnosić. Teraz również je mam, natomiast zwykle towarzyszy mi wypracowana już stabilność, a z problemami, stresem czy dołkami radzę sobie już dużo lepiej niż kiedyś. To przede wszystkim dla tego, że jestem dla siebie bardziej wyrozumiała. Czasem nadal niedostatecznie, czasem aż za bardzo, ale to fascynujące widzieć, że da się pracować nad sobą, a ta praca naprawdę przynosi efekty. Dotarło do mnie, że nie tylko te złe momenty są warte zapisania, wręcz przeciwnie. Chciałabym móc przekazać wszystkim ludziom, że nawet jeśli przez lata było koszmarnie to nadal jest szansa, że przy odrobinie pracy wszystko się naprostuje. Zwykle nie jest wcale za późno na to żeby być szczęśliwym tylko chyba w pewnym momencie ból staje się nieodłącznym elementem naszego życia na tyle, że nie potrafimy się z nim pożegnać. Jest jak swego rodzaju uzależnienie i potrzeba bardzo dużo samo zaparcia żeby choć spróbować się od niego oderwać. Ale da się, a nigdy później nie będziemy już żałować tego kroku zrobionego do przodu.
Czuję, że życie dopiero się dla mnie zaczyna, nie jest już tylko marną egzystencją. Dla mnie to swego rodzaju nowy początek.
środa, 19 stycznia 2022
piątek, 14 stycznia 2022
Ostatnie ponad 2 tygodnie były dla mnie koszmarem. Chodziłam do pracy i spałam, tak na zmianę. Niektóre dni potrafiłam przespać z przerwami w całości i na prawdę nie potrafiłam inaczej. A później pojawiały się rozmaite okropne myśli. Aktualnie od 2 dni biorę przed snem melatonine, witaminy i już czuję, że żyje aczkolwiek gdzieś tam w głębi mam świadomość, że problem dalej istnieje, i że znów może być mocno związany z moją głową. A jeśli o nią chodzi to przecież gdyby nie fakt, że nadal biorę leki można by prawie powiedzieć, że jestem zdrowa. Nie mam natrętnych myśli, nie robię głupich rzeczy, nie często towarzyszy mi lek, nie jestem wycofana, powoli staram się żyć pełnią życia. A jednak nadal mam blokadę, która każe się wstydzić, która nie pozwala mówić, a pewne rzeczy nadal nawiedzają mnie w snach i nie wiem czy kiedykolwiek przestaną.