czwartek, 15 lipca 2021

Ostatnimi czasy wydawało mi się, że wszystko jest nawet we względnym porządku. Nic przecież nie męczy, nie boli, humor w miarę dopisuje, stres mało co doskwiera i nie czuję się tak mocno przybita jak dawniej. Żyłam za to w przeświadczeniu, że sama sobie szkodzę, że źle robię. Odechciało mi się rzeczy, które dawniej bardzo lubiłam robić, wyjątkowo kiedy już podjęłam decyzję i początkowo byłam podekscytowana nagle dochodziłam do wniosku, że będzie co będzie i wcale aż tak mi na tym zależy, nie cieszę się, nie czekam. W gruncie rzeczy wiele kwestii zrobiło się dla mnie obojętne, a bardziej ja stałam się obojętna na wszystko. I czułam się z tym potwornie źle, winiłam, tłumaczyłam lenistwem nie myśląc o tym, że depresja jak każda inna choroba ma swoje objawy i nie wszystko muszę utożsamiać ze swoimi wadami. Dzięki komuś zaświeciło mi się światełko w tunelu i powoli dopiero dążę do uwierzenia w to, że nie muszę się za wszystko obwiniać. Że czasem nadal męczą mnie lęki, wybucham płaczem bez powodu, nie mam na coś ochoty albo odczuwam mocne zmęczenie mimo, że dopiero co wstałam z łózka. Staram się zwalczać w sobie przekonanie, że nie jestem wrażliwa, ale wcale nie ZBYT wrażliwa i przez to winna swojej choroby i samopoczucia. Czasem trzeba się zatrzymać, posłuchać czego potrzebuje nasze ciało i umysł, pogodzić się z tym, że trzeba na chwilę przystopować i uzmysłowić sobie, że nie jest to wcale naszą słabością, a jedynie dbaniem o siebie. 

Ważna jest samoświadomość tego jacy jesteśmy, jakie są nasze motywy, z czego biorą się nasze zachowania i reakcje na otoczenie żeby nad tym pracować, powoli i małymi kroczkami do przodu, bo i nie od razu Rzym zbudowano. Czasem potrzeba też być dla siebie samego wyrozumiałym. Wrzucić na luz nieco, spojrzeć z innej strony, nie krytykować się za wszystko, bo nie wszystko w życiu jak i nawet samopoczuciu od nas zależy. Zwykle w stosunku dla siebie jesteśmy najbardziej krytyczni, tym bardziej kiedy wszystko zależy od naszej głowy, ale wcale nie powinno tak być. Każdy zasługuję na wybaczenie i zrozumienie, nawet my sami w stosunku do siebie. 

2 komentarze:

  1. W odpowiedzi na komentarz u mnie: każdy dobiera takie wyzwania, na jakie ma aktualnie zasoby. Ja biegałam po 5,6,7 km i wtedy czułam się ok, więc na razie zbieram się z kolan. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądry wpis. Czekamy na wieści co u Ciebie. Tak trzymaj i nie poddawaj się złym myślom.

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu