piątek, 2 lipca 2021
Lubię jeść i ten fakt najbardziej mnie rujnuje. Żyję w kłamstwie usilnie próbując stworzyć swój inny obraz przed światem i samą sobą. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej. Wmówić sobie pewne rzeczy i się do nich stosować pomimo tego, że nie koniecznie są prawdziwe. Ignorować pewne fakty i zupełnie inaczej kreować myśli (to przecież wszyscy znamy doskonale). I nie lubię się Z jedzeniem, to niepodważalne, bo przyprawia mnie o lęk, niepewność i wyrzuty sumienia. Bo mam już coś zakodowane w głowie i czuję, że dobrze mi jest tak jak jest. Uważam to za swoją słabość, a nigdy nie chcemy pokazywać przed ludźmi swoich słabości. A ja w gruncie rzeczy lubię gotować, lubię też jeść. Zrobić jakąś dobrą kolację dla nas obojga, zjeść coś do filmu, przekąsić coś niezdrowego. Kocham żelki, czekolada, croissanty, naleśniki, ale staram się wmawiać sobie, że jedzenie nie daje mi szczęścia. W sumie daje je tylko połowicznie, szczęście jest, a zaraz potem jest rozpacz, bo tak działa chora głowa. Więc jem jak najzdrowiej, unikam wielu produktów, staram się tyle nie myśleć i jeść mało, nie kupuję i nie trzymam pewnych rzeczy w domu, bo byłoby to czystym masochizmem i wciąż liczę, bo boję się przytycia i wydaje mi się, że obecny stan mi odpowiada. Myślenie chorej głowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jakie apetyczne zdjęcia.. mmm ;p ja myślę (ale tak nie umiem jeszcze) że można to wszystko jeść ale z umiarem :) albo nie dodatkowo tylko zamiast. czyli jak ochota na nalesniki to śniadanie albo obiad a nie jako dodatkowa przekąska i już :)
OdpowiedzUsuńtrzymaj się!
U mnie to raczej zawsze wychodzi jako któryś posiłek, ale uważam właśnie, że zdecydowanie zbyt duży
Usuńa dobra ta inka? warta? widziałam ostatnio i się zastanawiałam?
OdpowiedzUsuńSzczerze? Nie bardzo. 35g cukru, a i tak go nie czuć i można rozrobić z zimną wodą, nic poza tym. Zamierzam przetestować tę bananową
Usuńo dzięki za info :)
UsuńWidzę że mamy podobny stosunek do jedzenia. Tylko mnie bardziej ciągnie do słonych przekąsek a nie słodyczy. Poprawiają nastrój na 10 min a później dobijają mnie wyrzuty sumienia. Bardzo ładne zdjęcia. Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńDopiero co wpadłam na Twojego bloga, ale już mogę powiedzieć, że lubię Twój styl pisania.. taki bardzo książkowy, poetycki :)
OdpowiedzUsuńJa niestety też lubię jeść. Niektórzy widzą w jedzeniu cel życia i ja się chyba zaliczam do tych osób.
Jejku, bardzo mi miło :) Dzięki. A poza tym umówmy się, większość z nas żyje jednak żeby jeść, nie odwrotnie
UsuńMyślę, że skoro to lubisz to po prostu to lubisz i mało co da się z tym zrobić. Nie wiem jak siebie traktowałaś przez te wszystkie lata, ale może po prostu organizm wie lepiej? Staraj się jedynie mądrze wybierać (masz wpływ na wybory i swoje zachowanie) i pracować nad równowagą, to wszystko.
OdpowiedzUsuńStaram się właśnie tak robić. Rzecz w tym, że w niejedzeniu zamiłowanie d jedzenia nie bardzo pomaga
Usuńteż kocham jeść! i to jest paradoks, bo coś co powinno dawać szczęście sprawia, że płaczemy po nocach.
OdpowiedzUsuńjejku, doskonale to rozumiem, też się teraz oszukuje, że jedzenie nie jest mi aż tak potrzebne, ale czasami aż tęsknie za tym żeby się nażreć. Twój naleśnik uruchomił mi ślinianki hahah ;d
OdpowiedzUsuńHaha, wybacz
Usuń